Mokra przygoda Kaede (Hehe)

-Cholera muszę mu pomóc! Wiem poproszę te Arcaniny o pomoc może się zgodzą - pomyślałem i zacząłem schodzić ponownie do groty

Próbowałeś zejść, jednak niewytrzymała liana (i trochę ja) Ci pomogła - spadłeś razem z nią na samo dno, znowu się obijając. Podszedłeś do korytarza, jednak Arcaninów nie było.

-Gdzie one mogą być? - pomyślałem.
- Może są w ,,zakazanej'' części jaskini...? Nie moge tam iść. - myślałem, lecz ciekawość wygrała i postanowiłem pójść dalej.

Gdy przekroczyłeś próg korytarza od razu uderzyło Cię gorąco (Nie, nie dało Ci z liścia). Im dalej byłeś, tym bardziej było gorąco. Kolejny zakręt. Usłyszałeś pochrapywanie.

- Arcanine? Oby... -pomyślałem i zacząłem skradać się na palcach. Byłem tak przerażony, że aż prawie nie oddychałem

Gdy tylko wychyliłeś się zza rogu, rzuciły się na Ciebie dwa małe Growlithe'y. Najwidoczniej to tego broniły... - Pomyślałeś. Nawet nie zauważyłeś, gdy jeden zaczął grzebać w plecaku, który spadł Ci z pleców, gdy rzuciły się na Ciebie. Podniosłeś plecak i chciałeś go wyjąć, jednak nie widziałeś nic poza Pokeball'ami i resztą rzeczy.

-Ehh... Nie mów, że wszedłeś do balla.... - powiedziałem i zacząłem sprawdzać ich zawartość.
- Chociaż... Growlithe nie jest złym pokemonem...

Jak na zawołanie pokemon wyskoczył z jednego ball'a i patrzył na Ciebie z widocznym już przywiązaniem. Za sobą usłyszałeś warczenie. Odwracając się w uczuciu wszechogarniającego strachu zobaczyłeś Arcanine'y. Rozglądałeś się w poszukiwaniu drogi ucieczki. Po chwili zauważyłeś za sobą dziurę.

- Wiem, że to dziwnie wygląda, ale on sam tam wszedł. Przyszedłem tylko prosić o pomoc. - Widząc, że moje wyjaśnienie są na nic, rzuciłem się do dziury licząc na to, że uda mi się uciec. ( Oczywiście schowałem poka do Balla)

Zsuwałeś się w głąb tunelu, po chwili poczułeś na twarzy kolce róż i leciałeś do jeziora.

- Bezpieczny? Ciekawe... - powiedziałem i wypłynąłem
- No dobra, ale nadal muszę uratować Chin'a. Właśnie... Growlithe chodź tu do mnie - powiedziałem po czym wypuściłem poka i zeskanowałem go dexem w celu uzyskania informacji o nim jak i o jego atakach

Growlithe wyskoczył z pokeballa i wpadł do wody, w jego wzroku widać było zdziwienie, próbował się nie utopić, lecz mu nie wyszło i zaczął opadać na dno.

- kurczę!!!! Tylko nie to!!!! Gdzie je wypuszczam poka!!! - krzyknąłem i wskoczyłem z psem.
- Proszę nie utop się - pomyślałem

Płynąłeś w stronę Growlithe'a, jednak coś Cię ubiegło - Wailord pożarł go jak wieloryb pożarł papę pinokia w bajcę "Pinokio" (You don't say!) i popłynął w stronę jaskini.

- kurczę!!! Widziałem, że coś go wpierdoli - myślałem topiąc się, ale miałem to w dupie i postanowiłem płynąć dalej

Po chwili brakowało Ci tchu jednak nie poddasz się chcąc ratować pokemona (Za to nie pamiętasz o Chinchou...). Wpłynąłeś do jaskini, szukając miejsca z powietrzem. Po chwili wypłynąłeś wciągając wilgotne powietrze w płuca. Wyszedłeś z wody i zacząłeś się rozglądać. Na ziemi widać ślady mokrych łap. Pewnie Growlithe tam poszedł pomyślałeś i ruszyłeś dalej. Usłyszałeś śmiech, dziwny, przerażający, płynący zewsząd śmiech.

- No nie!!! Znowu to gówno!!! Odwal się !!!!! Co ja ci takiego zrobiłem, że się ze mnie ciągle śmiejesz?!!!!- krzyknąłem i poszedłem przed siebie.
- Dobra najpierw uratuję Psa, a potem Rybę. Oby jej nie wpierdolili...

Idąc za śladem łap wpadles na ścianę. Ślad się urwał. Jednak nie zniknął za ściana. Urwał się metr wcześniej. Po prawej stronie miałeś tunel, słychać było z niego dzwiek kapiacej wody. Z lewej nie było nic widać. Tunel pogrążony był w całkowitej ciemności.

- Growlithe!!!! Gdzie jesteś!!!??? - krzyczałem nie wiedząc, do którego tunelu mam iść.
- Prawy czy lewy?

Spoglądając z lewego na prawy zostales oslepiony białym swiatlem które zniknęło rownie szybko co się pojawilo w lewym tunelu, jednocześnie słysząc prawej strony pisk.

- ******!!! Gdzie on może być? - pomyślałem i rzuciłem monetą.
- Reszka prawo, orzeł lewo

Moneta dokonała niemożliwego -  stanęła na krawedzi! Nagle z prawego tunelu usłyszałeś cichy jęk.

- Walę to idę w prawo - jak powiedziałem tak zrobiłem
- Oby tam był Growlithe...

Przechodząc przez próg prawego korytarza od razu uderzył Cię zapach stęchłej wilgoci. Okazało sie, że to nie tunel, jak z początku myślałeś, a grota. Na środku było ciemne jezioro, równie tajemnicze jak z "Hobbita" Tolkiena. W okół pełno było stalagmitów, stalaktytów, oraz stalagnatów, co pokazywało jak stara jest ta grota.

Postanowiłem szukać dalej. Byłem pewien, że Grow jest gdzieś niedaleko.
- Grow! Grow! Gdzie jesteś?!